niedziela, 4 października 2009

wmasowywaniem życie stoi...

Taką to właśnie konkluzję miałam po wieczornych rytuałach... Niewinnie, tradycyjnie od kąpieli się zaczęło... ręcznik również niewinnie wyglądał.. lecz kiedy już skóra sucha było - poszłooooooooooo... balsam na całość ciała... a później - w uda, pośladki jedno.... szyję drugie... twarz trzecie... a kiedy usiadłam wygodnie by w stopy wmasować krem to właśnie przyszło do mnie..."wmasowywaniem wieczór mój stoi..."....
Niesamowite jest ileż to kobieta musi zrobić by wyglądać na niezrobioną... a piękną naturalnie... ;o)....
A na wyciszenie... spokojne zsunięcie z siebie dnia zapuszczę kawałek, którym mi Cyndi Lauper zaskoczyła... niewiele z jej piosenek zapadło mi w pamięc.. na pewno "True Colors".. na pewno "Time after Time"...
Wykonaniem "If you go away" zatrzymała mnie... Zawsze w tym utworze zachwycała mnie Shirley Horn... jak dla mnie popełniła ona mistrzostwo w tej materii.. niemniej Cyndi ma w sobie - jak to niektórzy określają - coś z tragizmu dziecka...
Usłyszałam to pierwszy raz jadąc samochodem... nie powiem - gęsią skórkę dostałam...

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Oj tak, wmasowywaniem stoja i moje poranki i wieczory... ale to mile calkiem :)
Piosenka dobra :)