Otóż wyniki może nie były najcudowniejsze.. i nie powiem sprawiły, że siadłam na dupiątku... Raczysko sobie folgowało na moich węzłach jak mu się tylko podobało... Ale wychodzę z założenia, że wycięto to co było chore.. i obecnie NIE MAM RAKA!!!!!!!!!!... Natomiast by nie doszło do ewentualnych przerzutów... potrzeba dalszego leczenia... I chirurg zapowiedział chemio- i radioterapię.. Natomiast wczoraj się dowiedziałam, że (i tu uwaga) NIE BĘDĘ MIAŁA JUŻ CHEMII!!.. huraaaaaaa... podobno tak mnie nafaszerowali przed operacją, że to powinno wystarczyć, dostałam receptkę na tabletki, które mam łykać przez 5 lat... no i jestem umawiana na naświetlania...
I to cieszy jak nie wiem co... uśmiech nie złazi mi z pyszcyzdła... pomimo, że wczoraj pomidor próbował mnie zabić... No właśnie.. nigdy nie odczuwałam dyskomfortu po zjedzeniu pomidora całego... a tutaj wczoraj spożyłam sobie dwa maluśkie, które urwałam wraz z innym pod foliakiem... I najprawdopodobniej zaczęłam źle znosić skórkę pomidorową.. bo kilka godzin poświęciłam na uczciwe leżenie na łóżku i zwijanie się z bólu... Ale przeszło!.. A uśmiech nadal na myśl o braku chemii wypełza mi na oblicze...
A teraz rarytasik.. jeszcze niedawno pisałam o tym, że marzy mi się koncert Możdżera i Danielssona... a tu oooo.. odbył się takowy.. Możdżer wprowadził w życie zamysł pod nazwą Solidarity of Arts 2010.. i tam wystąpił również właśnie z Larsem Danielssonem i Zoharem Fresco... Płytę ich uwielbiam... jest rewelacyjna..i tak mi się marzyło obejrzenie ich na żywo.. No nic.. może tzw inną razą..
Więcej o tym napisał Jazzava Cafe, który miał tą radość być i oglądać.. na szczęście podzielił się wrażeniami... :o)
No i co tu dużo pisać.. mówic.. trzeba zobaczyć... :o)))))))))))
I to cieszy jak nie wiem co... uśmiech nie złazi mi z pyszcyzdła... pomimo, że wczoraj pomidor próbował mnie zabić... No właśnie.. nigdy nie odczuwałam dyskomfortu po zjedzeniu pomidora całego... a tutaj wczoraj spożyłam sobie dwa maluśkie, które urwałam wraz z innym pod foliakiem... I najprawdopodobniej zaczęłam źle znosić skórkę pomidorową.. bo kilka godzin poświęciłam na uczciwe leżenie na łóżku i zwijanie się z bólu... Ale przeszło!.. A uśmiech nadal na myśl o braku chemii wypełza mi na oblicze...
A teraz rarytasik.. jeszcze niedawno pisałam o tym, że marzy mi się koncert Możdżera i Danielssona... a tu oooo.. odbył się takowy.. Możdżer wprowadził w życie zamysł pod nazwą Solidarity of Arts 2010.. i tam wystąpił również właśnie z Larsem Danielssonem i Zoharem Fresco... Płytę ich uwielbiam... jest rewelacyjna..i tak mi się marzyło obejrzenie ich na żywo.. No nic.. może tzw inną razą..
Więcej o tym napisał Jazzava Cafe, który miał tą radość być i oglądać.. na szczęście podzielił się wrażeniami... :o)
No i co tu dużo pisać.. mówic.. trzeba zobaczyć... :o)))))))))))