poniedziałek, 29 czerwca 2009

urlop... urlop.. i po urlopie...















Na razie obraz.. słowo nadejdzie później.. muszę dojść do siebie.. napotkać swoje myśli... Na tą chwile niesamowite mrowie wszystkiego w głowie... w skórze.. nozdrzach...
Ale cudowny to był urlop.. niezapomniany..!!
A teraz niestety trzeba się zebrać do pracy... mnóstwo pracy do wykonania.. jak to ogarnąć????

sobota, 6 czerwca 2009

zbieraninka dni ostatnich..

Dni ostatnie to właściwie praca w mega natężeniu... Z uwagi na wyjazd w piątek napiętrzenie mam maksymalne... i oczywiście balans na granicy "jechać.. nie jechać.. jechać.. nie jechać..' W chwilach załamania wystarczy spojrzeć na zdjęcie jachtu.. Chorwacji.. pomyśleć o moim rozgrzanym ciałku... opalonym... zrelaksowanym... skokach do wody z pokładu... nurkowaniu... włóczeniu się bez sensu i celu.... smakowaniu nowych dań... i nabieram ochoty.. zmęczenie pryska... Aczkolwiek bywa mocno trudno...
Pierwszy dwutygodniowy urlop od jedenastu lat... jestem przerażona!!!!!!!!!!!!!!!
Nie mam wprawy w takim urlopowaniu...
A z poleceń - obejrzałam niedawno "Senność' na DVD Magdy Piekorz... Recenzje są różne.. często druzgocące... Mnie się podobał.. podobnie zresztą jak "Pręgi"... Piekorz ma sposób prowadzenia rozmowy z widzem odpowiadający mi... Podchwytuję ten dialog.. i jest mi z tym dobrze.. akceptuję sposób prowadzenia akcji.. przewijające się losy... dialogi... nienatarczywośc... dzianie się ot tak.. logicznie... Często zdarza mi się oglądać filmy w czasie obrabianie dokumentów.. nieczęsto przerywam by usiąść jak "biały ludź" skupiając się tylko na filmie.. Teraz mi się to zdarzyło...
A z muzycznej półki... pracując w biurze słuchałam w tle Jedynki.. a tam spotkania z Magdą Umer... klimat audycji cudny... ciepły.. mądry... z poczuciem humoru.. ot rodem od Jeremiego Przybory... a później poprzez Andrzeja Poniedzielskiego... cud słowa.. głębia duszy..
hmm.. pozostańmy w tym...

16 - Magda Umer - Kiedy Mnie Juz Nie Bedzie
hmm...
Siądź z tamtą kobietą
twarzą w twarz,
kiedy mnie już nie będzie,
napalcie w kominie
moje buty i płaszcz,
zróbcie sobie miejsce...

A mnie oszukuj mile
uśmiechem, słowem, gestem,
dopóki jestem, dopóki jestem...
A mnie oszukuj mile
uśmiechem, słowem, gestem,
dopóki jestem, dopóki jestem ...

Dziel z tamtą kobietą
chleb na pół,
kiedy mnie już nie będzie,
kupcie firanki,
jakąś lampę i stół,
zróbcie sobie miejsce...

A mnie zabawiaj smutnie
uśmiechem, słowem, gestem,
dopóki jestem, dopóki jestem...
A mnie zabawiaj smutnie
uśmiechem, słowem, gestem,
dopóki jestem, dopóki jestem...

Płyń z tamtą kobietą,
w górę rzek,
kiedy mnie już nie będzie,
znajdźcie polanę,
smukłą sosnę i brzeg,
zróbcie sobie miejsce...

A mnie wspominaj wdzięcznie,
że mało tak się śniłam,
a przecież byłem, no przecież byłem...
A mnie wspominaj wdzięcznie,
że mało tak się śniłam,
a przecież byłem, no przecież byłem...

Ot takie sobie PS.... siedząc po napisaniu posta powyższego z lampką wina jęłam przemykać się po różnych muzycznych stronach w poszukiwaniu czegoś.. sama nie wiedząc cóż owo coś oznaczać miałoby.. aż znalazłam...