sobota, 28 lutego 2009

lecą bociany...

Tak tylko w biegu...

..................... lecą bociany!!!!!!!!!!!!... no dobrze.. bocian... jeden... ale leciał!! widziałam na swe piwne oczęta...
Aż przystanęłam sobie samochodzikiem by popatrzeć na niego jak przemierza przestrzenie... zmęczony był... ale parł do przodu!!...


A ja oddaję się dalszemu odsłuchiwaniu prezentu płytowego...
mmmm..... teraz płyta składankowa.... pyszna.. udowadnia kolejny raz... że to co dobre nigdy się nie starzeje...

Esperanza....

Wczoraj w drodze do pracy przystanęłam przy skrzynce pocztowej - a tam oczekiwana przesyłka i z Budy i Pesztu... zawierająca kilka płytek niespecjalnie mi znanych - by nie powiedzieć, że wręcz zupełnie nie - artytów...
Na pierwszy ogień poszła pani... hmm.. właściwie dziewczyna... młoda.. świeża... i ! co wielkim plusem jest - grająca na kontrabasie...
Brakowało mi świeżej krwie... i mam... Pani Esperanza Spalding - 24-latnia amerykańska wokalistka jazzowa grająca właśnie na basie...
Z niezwykłą przyjemnością oddałam się odsłuchiwaniu jej płytki...

piątek, 27 lutego 2009

czy krokodyl...

... jest bardziej zielony czy bardziej długi?....
Takie to oto pytanie zostało mi dzisiaj zadane... odpowiedź udzieliłam prawidłową... bardziej zielony!! - w uzasadnieniu poleciałam nazbyt po całości...
Natomiast prawidłowe brzmi - bardziej zielony niż bardziej długi... gdyż długi jest tylko na długości.. a zielony i na długości i na szerokości... ;o))))))))
Dla mnie boskie!!!!!!!
Tym bardziej kiedy na pytanie wysłane w świat : czy osoba odbierająca smsa bardziej tęskni czy bardziej odległa w kilometrach jest.. uzyskałam odpowiedź: ależ oczywiście, że bardziej stęskniony niż oddalony, bo stęskniony jestem i odległościowo i czasowo, a oddalony tylko kilometrowo ;o).... Lubię gierki słowne.. lubie wyrazy przekręcane... znamienite jest chociażby "nizgruszkowato nizpietruszkowato" Poniedzielskiego... "znacka" J.Przybory i mrowie a mrowie innych stwierdzień...
Odtajam przy lampce wina.. kilku kawałeczkach serka pleśniowego i..... hmm... może zaskoczenie... ale Depeche Mode... Ich Wrong zasłyszane ongiś w radiu nie daje mi spokoju... Rewelacyjnie odreagować można przy tym kawałku.... Polecam z zapalczywością - może godną większej sprawy - ale co tam!!
Tym bardziej, że dzień w pracy był "doskonały" - kiedy już po nagłych zrywach programu.. wyłączeniach... awariach serwera... drukarki... nagłych braków w rozliczeniach... itd.. pokonałam z moimi dziewczynami kolejne etapy i złożyłam swój szanowny podpis na wszystkim... zapakowałam swe gronko do samochodu by rozwieź po domach.. okazało się, że pani uruchamiająca alarm ma 'problem".... hmm.... I tak to radosna nieco inaczej wjechałałam do domku ok 23....
Ale co tam.... grunt, że w końcu odreagowuję...
A teraz słuchawki na uszy... głośność maksymalna i odlot!



czwartek, 19 lutego 2009

a gdybyśmy nigdy ....

Jest późno już... wiem, że rano muszę wstać i ponownie wejść w obowiązki dnia.. w ich zamęt...a jednak.. tak trudno oderwać się dzisiaj od muzyki... dlaczego? nie wiem...
Po prostu chłonę ją każdym porem swym.. i każdą porą swą..
Swoją drogą.. kiedy myśl mi tak poleciała... onegdaj Poniedzielski stworzył piosenkę "Powinien.. powinna"... w słowach między innym padło... "powinna.. po winien... po ma... "...
To tylko Jędrzej ów mógł stworzyć...

hmm.. a jak kręcę się wokół tekstu, który ongiś wpadł we mnie znienacka (waszk znacka to już by nie było to...)... i zgarnął mą duszę ot tak.. pstryk..

anna maria jopek-a gdybysmy nigdy sie nie spotkali


hmm.. powiem tak... Marcin Kydryński budzi we mnie różne emocje.. od zachwytu, którym wdarł się we mnie przy pierwszych Sjestach.. do pewnego znużenia po czasie "jakimś".... Jednak uważam, że teksty pisze naprawdę niezłe... takie hmm... trafiające...



niedziela, 15 lutego 2009

niech tylko gra muzyka...

Jakoś mi smętnie... smutno... tęskno.. i w ogóle... najchętniej zapadłabym w taką własnie muzykę i nie wynurzała się z niej...
W piątek skradziono mi z mojego własnego służbowego pokoju telefon prywatny... nie mogli służbowy??????????????... W poniedziałek odzyskam nr.. ale wkurzenie na gnoja, który to zrobił mam na wysokim poziomie zasiedziałe...
Dobrze, że w piątek przyjechał również Mężczyzna... to dało się przeżyć dzień.. a wręcz zupełnie przyjemnie przesunąć po nim... to samo z sobotą.. a dzisiaj niestety jestem jakaś roztęskniona.. rozsmucona... roz.... sama już nawet nie wiem co...
Ale kiedy wracając z dworca na którym pożegnałam Mężczyznę załączyłam Sjestę.. i usłyszałam Pana Jamesa Cartera to po prostu świat zawirował.... Niesamowity saksofon...
A kiedy tylko dopadłam do youtube - okazało się, że i pan jest wielce interesujący... ma fanstastyczny sposób gry... i myślę, że to wielce ciekawy cżłowiek.. a przynajmniej na takiego wygląda...
Posłuchajcie.. pooglądajcie... naprawdę warto...
c u d e ń k o ....
(i jak świetnie zareagował na gwizd z sali)

środa, 4 lutego 2009

jęzor za zębami!!

Taką to powinnam przyjąć zasadę... Najwyższy zresztą czas byłby na to...
Jadę na weekend do Szczecina... mając świadomość, że w ten weekend gra w filharmonii w Szczecinie Maria Peszek poprosiłam by zarezerwował Mężczyzna bilety dla nas...
Oddzwonił, że niestety biletów nie ma.. nawet dokoptowano drugi koncert.. ale i tak wszystkie bilety poszły... Rzuciłam bezstrosko żartując- czyli kieckę chowam do szafy.... Na co rozgorzała dyskusja w temacie mego zawziętego unikania chodzenia w spódnicach... Pożartowaliśmy.. pożartowaliśmy... a dzisiaj telefon "Wyciągaj kieckę z szafy! - mam bilety!".... I co ja mam zrobić????????????
Czy faktycznie mężczyźni tak lubią kobiety w sukienkach.. spódniach?...
Ech Maryśka.. co ja dla Ciebie robię... ;o)




Pozytywne w tym wszystkim - jak sukienka.. to i pończochy.. a to faktycznie lubię... ;o)