środa, 27 października 2010

Benefis Manna

Kto nie słuchał bezspośredniego przekazu owego Benefisu w Trójce w poniedziałek od godziny 21.05 - proszę sobie nastąpić na ten link... i tam poniżej dużego zdjęcia w środkowej ramce zdjęcie małe jest.. i pod nim właśnie głośniczek malutki...
Bardzo polecam... benefis prowadził Andrzej Poniedzielski (a tegoż wiadomo, że kocham miłością bezwzględną ;o) ) i Magda Jethon...

BENEFIS MANNA.. WOJCIECHA MANNA...

wtorek, 26 października 2010

cóż ślepemu po oczach..

Otóż nic.. odpowiem od razu...
Przynajmniej tak się ma rzecz cała w stosunku do mnie...
Otóż wczoraj po naświetlaniu żwawo zeskoczyłam z "ławy"... kobieta się zadziwiła, że tak się podrywam i zawrotów głowy nie mam... przytaknęłam, że zaiste - nie mam... ubrałam się.. następnie krótka wizyta u lekarza.. wszystko toczy się w przewidywalny sposób.. pożegnałam się ładnie i poszłam... No i maszeruję zamaszyście korytarzem pisząc smsa.... i trach!.... centralnie wyrżnęłam czołem w przeszklone drzwi... Z reguły są otwarte... ale z racji prowadzonych prac remontowych na oddziale - zamknięto by pewnie się zabrudzenie nie przenosiło... hmm... no i ja chyba, żebym się nie przenosiła... ;o)
Zdziwienie moje było bezcenne.... Zataczając się ze śmiechu doszłam do samochodu... Coś takiego to ja widywałam na filmach.. ale nie podejrzewałam siebie, że sama spróbuję to odegrać... ;o)

wtorek, 19 października 2010

Ona Osiecka - On Przybora

Czekam na nową dostawę książek z wielkim jak zwykle podnieceniem... Bardzo lubię ten moment rozpakowania paczki.. wyciągania książek.. przesuwania dłonią po okładkach.. pierwsze przerzucenie kartek.. by w końcu usiąść wygodnie i zacząć czytać..
A teraz zmierzają ku mnie pozycje wielce ciekawe (wg mnie oczywista)..i jest to pięknie wydany zbiór korespondencji Przybory i Osieckiej "Listy na wyczerpanym papierze" (w takiej szacie mam już wspomnienia Przybory - piękne... zabawne... mądre...)... "N@pisz do mnie" Daniel Glattauer (czytałam fajną recenzję - a mam ochotę na coś rozświetlającego duszę).... no i! "RockMann, czyli jak nie zostałem saksofonistą" Wojciecha Manna (podobnież rewelacyjna autobiografia stadnie okraszona anegdotami itd... itp....
To na takie rzeczy właśnie czekam... z przytupem niemałym...
Romans Agnieszki Osieckiej i Jeremiego Przybory był dla mnie zagadką zawsze... tzn tak podejrzwałam, że tam musiały padać piękne słowa... I z tego co czytałam w Wysokich Obcasach - jako zapowiedź książki - to faktycznie listy wychodziły im pięknie.. a może (czasami miałam takie wrażenie) najpiękniej... Obydwoje jakby nie było mistrzami pióra byli...
I jakże innego wymiaru nabiera "Bez Ciebie" napisana przez Jeremiego w czasie jednego z rozstań... kiedy to tęsknił jeszcze za Nią bardzo... kiedy związek był w tzw szczytowej formie.. ;o)
Tak zakochany mężczyzna pisze do kobiety swej... (hmm.. pod warunkiem, że potrafi...)



hmm... a kiedy już temperatura uczyć spadała... powstało SOS


Kiedy natomiast powiedział sobie "muszę się z niej leczyć" napisał...


Wtedy Ona tęsknić zaczęła... czasami kobiety tak mają.. że szukają.. ganiają... a kiedy tracą doceniają i szaleją...
Piosenką dla Jeremiego okazała się - Na całych jeziorach - Ty.


I tak to sobie wstępnie poprzemierzałam po ich romansie... na większą dawkę muszę poczekać...

czwartek, 14 października 2010

serialowy powiew przeszłości..

... to tak w nawiązaniu do postu, kiedy to opluwałam seriale i przywiązanie do nich...
Otóz dzisiaj przyuważyłam, że na "7" zarzucono o godzinie 19.30 "Ally McBeal".. no i wymiękłam.. Oglądam sobie z wielką radochą... onegdaj ten i "Murphy Brown" - to były moje ulubione seriale... Można się było pośmiać.. język był śmiały... dowcip skrzący.. towarzystwo atrakcyjne...
I tak sobie siorbię zaleconą lampkę wina.. i wgapiam się w okienko na świat z wielkim rozmemłaniem na duszydle..
A naświatlania sobie trwają.. zostało mi ich jeszcze 17! Czyli nie jest tak najgorzej....
Brakuje mi kąpieli.. jestem generalnie uzalezniona od możliwości zanurzania całego ciała w wodzie.. i leżenia długimi minutami.. kwadransami... itd.. pianka.. muzyka.. książka... czasami jakiś napój w przeróżnej postaci... A tutaj zero moczenia naświetlanego miejsca.. i ograniczam się do tzw półprysznica...
Ale przyjdzie ta wiekopomna chwila kiedy wejdę.. zanurzam się... i będę leżeć aż do uzyskania cudnej skórki rodzynka.. ;o)
A teraz stuk.. za tych co mogą... za tych co chcą... i za tych co się pluskają w tejże chwili... ;o)





Cały czas mi w duszy gra Mari i Jan.. (lubię to ich połączenie imion...)...
Jan Garbarek planuje koncert w łódzkiej Wytwórni w grudniu... wielką mam ochotę iść.. acz ceny z lekka wywrotowe...

środa, 6 października 2010

nie lubię składanek... jednak,.,

... dzięki nim czasami dane jest mi usłyszeć coś cudnego wręcz... czegoś czego nie słyszałam jeszcze..
Popelniając zakup Lizz Wright wzięłam również składankę "Muzyka świata prezentuje Marcin Kydryński", a to za przyczyną zainteresowania duetem Mari Boine i Jan Garbarek, no i oczywiście Erykah Badu ze Stephenem Marleyem (ale tutaj wiedziałam cóż zacz... zresztą cudne zacz.. i cóż... ;o) )...
O Mari Boine coś tam wiem.. gdzieś tam słyszałam.. Wiem, że śpiewa muzykę z rysem folkloru lapońskiego, że wydaje zgoła nieobliczalne dźwięki... Natomiast nie kojarzyłam jej w tym duecie.. znaczy z Janem Garbarkiem.. który wiadomo wielkim muzykiem jest...
Załączyłam płytkę i ruszyłam ogarniać mieszkanie - wszak jutro zjeżdża Mój Przyjaciel w formie żeńskiej (jak mi jakoś nie podchodzi określenie przyjaciółka tutaj.. ech..)... musi ona odpocząć od swojego babciowania, które choć piękne i świeżutkie to jednak i męczące.. ;o).. No to ganiam.. muzyka leci.. czasami przystanę posłuchać.. ale bez większego entuzjazmu.. aż tutaj poszłoooooooo.... stanęłam jak wryta... i słuchałam kilka razy... Mari i Jan - duet niesamowity... dla mnie cudo...
Posłuchajcie sami...

Mari Boine / Jan Garbarek - Boadan nuppi bealde (Norwegia)

hmm... no i nie oprę się oczywiście by nie puścić In Love With you Erykah Badu i Stpehen Marley... - Marleye głosy do siebie podobne mają.. ale jest w tym jakiś czar.. a Erykah onegdaj pokochałam.. i tak sobie trwam w tym uczuciu.. ;o) (jest to chwilami trudna miłość.. ale wierna.. ;o) )... Jak dla mnie niezywkle erotyczny kawałek.. ot co... pięknie się przy nim tańczy... a właściwie kołysze...
Erykah Badu & Stephen Marley - In Love With You (USA/Jamajka)

To byłoby na tyle dzisiaj.. jest tam jeszcze zupełni zacny Metheny/Haden/Rubalcaba.. jak i bardzoż fajne wykonanie Anny Marii Jopek "Laury i Filona" (Ania sięgnęła do tradycji rodzinnych tutaj.. no ale muszę powiedzieć, że zaskoczyła mnie taka wersja tej nigdy mi nie przypadającej ni do ucha ni do ducha pieśni)...

A teraz stuknę się z Wami lampeczką czerwonego, wytrawnego przepisanego przez lekarza dla zdrowotności.. mmmmmmmm... są i dobre strony kuracji.. ;o)

i Mari i Jan raz jeszcze... no ten saksofon jest niesamowity... zupełny.. doskonały odlocik..

wtorek, 5 października 2010

Lizz po raz kolejny

Otóż kurier dzisiaj miał uprzejmość przybyć i dostarczyć przesyłkę w postaci m.in. płytki Lizz Wright Fellowship... I prawdę powiedziawszy nasłuchać się nie mogę....
Jestem zachwycona tą płytą.. słuchanie jej wcześnej przez internet dało obraz tego czego można się było spodziewać.. ale dopiero załączenie jej na sprzęcie grającym z mocą na głośniki sprawiło, ze wewnątrz mnie wszystko jęknęło aż... cudo...
Właściwie słuchając tej płyty mam wrażenie jakby się człowiek modlił... Fakt, że ma na to wpływ gospelowy charakter płyty... ale to rewelacyjnie wpływa na duszę....
Jestem oczarowana...

niedziela, 3 października 2010

rocznice, których nie ma



Wczoraj z "lekka" się sponiewierałyśmy alkoholowo z moją przyjaciółką... obydwie podobną okoliczność sobie znalazłyśmy... U mnie 2 października minęło 18 lat od dnia kiedy to powiedziałam niewłaściwemu facetowi "TAK" przed ołtarzem i urzędnikiem stanu cywilnego...
Pocieszające to, że od 13 lat nie świętuję tego z nim... ;o) I niech takich nierocznic będzie jak najwięcej....
U Eli 6 października byłaby to 20ta rocznica.. z czego 10 szczęśliwego braku pożycia.. ;o)

A tak w ogóle to najważniejszym jest to, że od wtorku zaczynam w końcu naświetlania!.. i niech się już zaczną i tych 5 tygodni niech upłynie jak najszybciej...
Skontaktowałam się z dr Ewą Dąbrowską - chciałabym po wszystkim pojechać do niej do ośrodka na 2 tygodnie... poddać się diecie warzywno owocowej... jakoś mocno wierzę w to, że dietą można jeżeli nie wszystko to bardzo dużo zadziałać...
A czy ja się chwaliłam, ze już nie chodzę w chustkach? otóż mój łysawy jeszcze łepek rzucam ludziom przed oczy bez krępacji... a co tam... W sumie może powinnam się przyznać, że uderzenia gorąca w chustkach są mocno uciążliwe... ale po cóż będę o tym wspominać? niech będzie, że taka odważna jestem.. ;o)


I.. no cóż.. nadal mnie nosi... nadal mi się chce... i ufam, że to już się nie zmieni.. ;o)
Pokażę Wam jak to 18 lat temu prezentowałam się w tzw sukni ślubnej... ;o)


A cóż możemy posłuchać? hmm... sama nie wiem... może Diana Reeves? hmm.. nie tylko piękna ale i utalentowana...

sobota, 2 października 2010

cała w trawie...

Załączyłam laptopa od rana... ot by przejrzeć co w świecie... kraju naszym ciekawym... może luknąć w papiery - acz niechętnie... otworzyłam gg (praktycznie nieustannie jest włączone z racji pracy przy komputerze notorycznej....).... i czytam otrzymaną wiadomość zostawioną w nocy... i słucham pozostawioną muzykę... i... ech.. i się rozkleiłam...
Raz, że Całej w trawie w wykonaniu Niemena to ja chyba nie słyszałam... a dwa, że Niemena to mógł zostawić tylko On... i popłynęły sobie wspomnienia... i uruchomiły się tęsknoty... Ile mamy pozamykanych drzwi w sobie, które tak łatwo hmm... a może trudno - otworzyć... Uświadomiły mi to łzy, które nawet nie wiem kiedy zaczęły płynąć... i sobie płyną.... płyną....


hmm... niezwykle oczyszczająca jest moc łez jednak...
Widać tak kobieta czasami musi... inaczej musi, że się udusi... ;o)