Umęczona jestem - no może przesadzam z tym umęczeniem... jednakowoż jakaś zniechęcona - wszechdopadającymi człowieka niewinnego (to mua - jakby się ktoś domyśleć skory nie był) zewsząd... I dzisiaj, że tak powiem pałka się przegła... Nie mogę już na to patrzeć... Tradycyjnie wróciwszy z pracy załączyłam okno na świat.. a ono po kolej leci na serialowa nutę... I poczułam jak zaczyna mnie to uwierać.. denerwować.. A co najbardziej? to, że mogłam już dawno nacisnąć przycisk na pilocie i mieć to w głębokim czy najgłębszym nawet uszanowaniu... Ale jest coś na podobieństwo uzależnienia.. czy też przyzwyczajenia... i tak człowiek siedzi.. gapi się w to tv ... a czas sobie leci.. i płynie.. czy co tam ten czas uprawiać chce - czyni...
A wszak przybyła do mnie pocztą autobiografia Tomasza Stańki "Desperado"... mam tyle płyt do odsłuchania... że o pracy nie wspomnę... Ale tej wystarczającą ilość godzin poświęcam w ciągu doby...
Postanowienie końcowowrześniowe brzmi - zero seriali - no chyba, że komediowe...! i selekcja tego na co ślepiam w TV... obaczym na ile to moje uzależnienie jest zasiedziałe we mnie...
Póki co.... brzmi sobie pięknie Lizz Wright... i czekam na jej nowa płytę, która dzięki Jazzava Cafe wiem, że można posłuchać na stronce (co sobie z przyjemnością niebywałą czyniłam i czynię) http://www.lizzwright.net
A póki co.... Lizz już znana...
Lubię oczekiwanie na płytę... a tym bardziej kiedy wiem, że to co dostanę będzie warte oczekiwania tego... :)))))....
Ciekawostką jest przechodzenie klimakterium w wieku 41 lat... Są oczywista plusy takiego zdarzenia... otóż raz, że sex prawie, że bez granic.. ale i dwa - mięśnie ramion od nieustannego zakładania i zdejmowania okryć z siebie wyrobione będą nad wyraz... (uderzenia gorąco to ciekawe doświadczenie dla takiego zmarzlaka jak ja... ) ;o)
A wszak przybyła do mnie pocztą autobiografia Tomasza Stańki "Desperado"... mam tyle płyt do odsłuchania... że o pracy nie wspomnę... Ale tej wystarczającą ilość godzin poświęcam w ciągu doby...
Postanowienie końcowowrześniowe brzmi - zero seriali - no chyba, że komediowe...! i selekcja tego na co ślepiam w TV... obaczym na ile to moje uzależnienie jest zasiedziałe we mnie...
Póki co.... brzmi sobie pięknie Lizz Wright... i czekam na jej nowa płytę, która dzięki Jazzava Cafe wiem, że można posłuchać na stronce (co sobie z przyjemnością niebywałą czyniłam i czynię) http://www.lizzwright.net
A póki co.... Lizz już znana...
Lubię oczekiwanie na płytę... a tym bardziej kiedy wiem, że to co dostanę będzie warte oczekiwania tego... :)))))....
Ciekawostką jest przechodzenie klimakterium w wieku 41 lat... Są oczywista plusy takiego zdarzenia... otóż raz, że sex prawie, że bez granic.. ale i dwa - mięśnie ramion od nieustannego zakładania i zdejmowania okryć z siebie wyrobione będą nad wyraz... (uderzenia gorąco to ciekawe doświadczenie dla takiego zmarzlaka jak ja... ) ;o)