środa, 28 stycznia 2009

Warszawa...


No i po szkoleniu...
Powiem, że było doprawdy świetnie... szkolenie jak to szkolenie.. natomiast cała oprawka urokliwa była.. Spacer wieczorny z Miśką i Anią (kuzynką Byłego) po bajecznie oświetlonej Starówce... otarcie o świat filmu w postaci kręconego odcinka serialu z udziałem Kożuchowskiej (Miśka piał z radości)... pogaduchy w knajpie... śmiech i luz.. Tego mi brakowało... Na drugi dzień spotkanie z Teściową (byłą) - ot chciałam by Miśka zobaczyła się z babcią... a później jazda do przyjaciółki jeszcze z mojego obcowania w Grójcu... i tam szok... rozmowy do rana... Szok wynikał z wiadomości, którą mi Teresa podała w drzwiach - syn jej miał wypadek... jest częściowo sparaliżowany... Młody ma w sobie duże parcie na dojście do sprawności... rehabilituje się oddańczo... poustawiał sobie w głowie wszystko... Będzie dobrze.. ale na pewno zajmie to czasu dużo... nerw... sił....
Bo.. jednak szlachetne zdrowie.. nikt się nie dowie....

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Faktycznie Starówka bajeczna :)

jazzowa pisze...

yhmmmmmmmmmmmmmmmm prześlicznie wygląda... doprawdy... :o)