czwartek, 21 lutego 2008

nie każdy dzień jest zrywny...

Po przesileniu zawodowym bierze mnie ponownie na jakieś takie rozleniwienie w kościach... acz idealnie zdaję sobie sprawę, że pobrnąć w tym stanie nienazbyt mogę... ale cóż... Dzisiaj jeszcze ciągnie mnie do tego kata cielesnego stojącego już na środku pokoju.... Podejrzewam, że po dopiciu kawy załączę płytkę i ponownie spróbuje nadążyć za roześmianą kobietą... Trzeba wykorzytać chęci...
Poza tym w sobotę spodziewam się najazdu koleżanki z dziecięciem... wypada sobie kondycję podkręcić... nie wiadomo do czegóż może się okazać potrzebna... ;o) A że nie widziałysmy się jeszcze.. może być ciekawie... Z dwa lata temu dosyć intensywnie gawędziłyśmy sobie na gg... później nastąpił okres wyciszenia... obecnie uderzyłyśmy w pogawędki ponownie... a że u niej urlop... u mnie chęci ku temu... więc warto te dwa czynniki połączyć w jeden...

Youtube trzeba śledzić nieustannie... dzięki temu można wyłapać dodaną wczoraj Ninę Simone...
Świeżutką.. jeszcze nie znaną... w sensie tegoż wykonania...

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Mówiłam już kiedyś, że osobisty trener potrzebny, może być i ten z kąta wyciągnięty...

Rany, jaki ten świat mały...

Anonimowy pisze...

Doskonale Cię rozumiem. :)

jazzowa pisze...

hela... oj bardzo by się zdał... ;o)

że mały taki? znaczy świat...?

:o)

***********

od razu mi lepiej Samotniku :o)

*******************