wtorek, 21 grudnia 2010

koncertowy wieczór wśród blondynek...



Cudowni ludzie są wśród nas... ba.. tuż tuż.. acz niekoniecznie na wyciągnięcie ręki...
Wczoraj dostałam paczkę od B. ... ;o)... z prezentem dla mnie i Miśki... z adnotacją by otworzyć dopiero w Wigilię... Cierpliwość to nie jest moja najmocniejsza cecha.. powiedziałabym, że nie plasuje się w pierwszej 10tce... Musiałam schować paczkę tak by nie widzieć (B. słowna jest.. pewnie by nas ubiła jak nic... ) ... Ale radość niesamowita...
Dzisiaj przyszła paczka od A. - gdzieś tam docierały do mnie oznaki, że cosik jest przygotowywane dla mnie... wiedziałam mniej więcej czego się spodziewać... Ale kiedy rozrywałam paczkę... a następnie plując taśmą klejącą otwierałam pudełeczko z płytami - nie mogłam wręcz powstrzymać wzruszenia.. radości.. podniecania... (na szczęście A. jest bardziej ludzki od B. - i pozwolił otworzyc już teraz).... Szybkie przerzucenie co też tam jest.. i na wieczór wybrałam blondynki...
Pierwszy koncert Anna Maria Jopek... Może nie wypada tak mówić.. ale poczułam się pieszczona wręcz jej głosem... Do tego muzycy z najwyższej półki... Było wzruszająco... profesjonalnie... pięknie... zabawnie... doskonale... z lekką nutką erotyczną...
Klimat koncertu niech oddadzą te oto fragmenty...



A Diana? Dianę kocham od lat... lekko ostatnio odeszła na plan dalszy.. Ale jest cały czas mocno intensywnie we mnie... Wydaje mi się, że nie można obojetnie przejść obok niej... i oczywiście budzą się wspomnienia koncertu w Sali Kongresowej... hmm... jeden z piękniejszych wieczorów mych...
Anna mnie popieściła głosem swym... Diana wręcz spenetrowała...
Czuję jak każdy cząsteczek mój.. każdy atomik wręcz mruczy z ukontentowania...


hmm... i można się nie poddać takiej muzyce? Może można... ja nie potrafię pozostać obojętna...

A zwierzęta się zapoznają.. ja służę za poletko służące integracji... a może za sypialnię... hmm... jak zwał tak zwał... Jakby nie było tak wyglądał poranek niedzielny... ;o) Dobrze, że miałam ciepły piżamas (prezent od Eli.. hmm.. okrutnie prezentowa jestem ostatnio....)- przez jakiś czas ich głęboki sen nie pozwolił mi na wykonanie jakichkolwiek ruchów...

8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Witaj, bo grudzień okrutnie prezentowy jest;0).......dobrego oczekiwania...Jopek i Krall też należą do mych ulubionych....pozdrawiam świątecznie już

Pola pisze...

O tak, Anna Maria koncertowa :) A zwierzaki cudne.

Anonimowy pisze...

A ja jakos nie otrzymuje prezentow ostatnio... zazdraszczam Ci okropnie!!!

I zwierzakow lezacych na Tobie i grzejacych takze... swietne ujecie!
A ten rudzielec tak mi mojego wloskiego kota przypomina...i smutno mi sie robi!

Pozdrawiam!

jazzowa pisze...

Zuzanna.. fakt - taki to już klimat prezentowy.... a że jeszcze urodzinowy to dla mnie miesiąc.. tym bardziej.. pozdrawiam świątecznie :o)

******************
Pola... nie byłam jeszcze na koncercie Anny Marii, ale muszę to nadrobić... bardzoż fajny klimat tworzy na koncertach...

*********************

Wildrose.. ale zapewne niedługo i do Ciebie zawitają prezenty :o)...
Zwierzaki cudne są...
hmm... a ja Ci zazdraszczam, że masz taki włoski kawałek życiorysu... Piękne, że Ci się przytrafił.. i że masz do czego tęsknić :o)

**************

Szymon pisze...

Piękny zestaw, dla mnie wręcz wymarzony!

Pozdrawiam ciepło w ten radosny, błogosławiony czas!

emka1216 pisze...

Dianę kocham i tak jak piszesz, na chwilę odeszłam od niej, ale ciągle wracam

Anonimowy pisze...

Do mojej nieznanej Czytelniczki:
W 2011 masz być zdrowa. Tak chcę i życzę. wn.

jazzowa pisze...

Simon.. no wlaśnie zestaw wymarzony...

***************

Emka no wlaśnie to ona ma w sobie.. że się do niej wraca...
******************

Ze strapontena pozdrawiam ciepło...

******************