wtorek, 5 października 2010

Lizz po raz kolejny

Otóż kurier dzisiaj miał uprzejmość przybyć i dostarczyć przesyłkę w postaci m.in. płytki Lizz Wright Fellowship... I prawdę powiedziawszy nasłuchać się nie mogę....
Jestem zachwycona tą płytą.. słuchanie jej wcześnej przez internet dało obraz tego czego można się było spodziewać.. ale dopiero załączenie jej na sprzęcie grającym z mocą na głośniki sprawiło, ze wewnątrz mnie wszystko jęknęło aż... cudo...
Właściwie słuchając tej płyty mam wrażenie jakby się człowiek modlił... Fakt, że ma na to wpływ gospelowy charakter płyty... ale to rewelacyjnie wpływa na duszę....
Jestem oczarowana...

3 komentarze:

Szymon pisze...

O tak! Lizz jest bezapelacyjnie rewelacyjna. Przymierzam się powoli do recenzji tej płytki, tylko czasu znaleźć nie mogę.

Poza tym mam wielką ochotę wybrać się na jeden z jej najbliższych koncertów. I tylko fakt, że w tym miesiącu idę już na 3 inne koncerty powstrzymuje mnie jakoś przed kupnem biletu...

Anonimowy pisze...

Po raz kolejny zazdroszczę płytki ;)...Fundusze nie pozwalają na kupno wszystkich, które bym chciała mieć....

jazzowa pisze...

Simon.. to popełnij proszę recenzję... ja po prostu słucham i ewentualnie odlatywam ;o)... natomiast pisać o tym w sposób dający jakąś informację czytelnikowi nie potrafię..
No widzisz.. sama również mam ochotę niesamowitą na jej koncert.. bodajże 21 października będzie.. ale cosik mi się wydaje, że nie uda mi się...
a szkoda.. a żal...

************

Zuzanna.. może temu jakoś zaradzimy.. ;o)

******************