wtorek, 26 października 2010

cóż ślepemu po oczach..

Otóż nic.. odpowiem od razu...
Przynajmniej tak się ma rzecz cała w stosunku do mnie...
Otóż wczoraj po naświetlaniu żwawo zeskoczyłam z "ławy"... kobieta się zadziwiła, że tak się podrywam i zawrotów głowy nie mam... przytaknęłam, że zaiste - nie mam... ubrałam się.. następnie krótka wizyta u lekarza.. wszystko toczy się w przewidywalny sposób.. pożegnałam się ładnie i poszłam... No i maszeruję zamaszyście korytarzem pisząc smsa.... i trach!.... centralnie wyrżnęłam czołem w przeszklone drzwi... Z reguły są otwarte... ale z racji prowadzonych prac remontowych na oddziale - zamknięto by pewnie się zabrudzenie nie przenosiło... hmm... no i ja chyba, żebym się nie przenosiła... ;o)
Zdziwienie moje było bezcenne.... Zataczając się ze śmiechu doszłam do samochodu... Coś takiego to ja widywałam na filmach.. ale nie podejrzewałam siebie, że sama spróbuję to odegrać... ;o)

4 komentarze:

Romeus pisze...

A guz na czole jest? :-)

Agnieszka Breitkopf pisze...

Ale niespodzianka :) Cieszę się, że odnalazłam Twojego bloga; uprzedzam, będę wpadać namiętnie :)
Bo ja od blogów uzależniona jestem. A Ciebie po prostu lubię :)

jazzowa pisze...

Romeus... no nie.. na szczescie to nie była szyba szybowa.. tylko jakaś plastikowa.. ;o)

**********************

Agawa... ciesze się bardzo, że trafiłaś tutaj... swe groźby zrealizuj.. i wpadaj do mnie.. :o))

***********************

Bena pisze...

To musiał być piękny widoczek :)))