czwartek, 8 lipca 2010

poranne rytuały...

Zadumałam się nad tym jak to niebywale długi mam proces wchodzenia w dzień...
Otóż... wstaję ok 4:30... i się zaczyna:
1) wc- no tego nie da się ominąć z rana,
2) Tofik już się ociera i pomrukuje.. rozpaczliwe miaułki prowadzą do korytka jego... trzeba dać jeść zwierzątku..
3) wstawienie wody na herbatkę zieloną i zalanie siemienia lnianego
4) załączenie laptopa
5) mielenie siemienia w międzyczasie
6) zalanie produktu punktu powyższego
7) nim temperatura wody w czajniku zelży do 60 stopni by można zieloną zalać spożycie pierwszej tabletki, popicie wodą
8) siad na podłodze ryjkiem w stronę okna tarasowego - medytacje
9) temperatura odpowiednia - spijam sobie zieloną herbatę w międzyczasie spijając glutowate siemię... ;o)
10) w międzyczasie tych wsjech czynności oczywista posiadam odpalony już laptop w związku z czem przeglądam co tam w świecie... i zaczynam pracę... Trójka mruczy muzyką i doniesieniami
11) czas na rytuały tybetańskie - generalnie jest ich pięć... nie mogę wykonywać dwóch z uwagi na prawą rękę, gdzie mam węzły chłonne zaatakowane - muszę ją oszczędzać i tak już napuchła wrr...
12) po rytuałach z uwolnionymi czakrami staram się zmotywować swoje wnętrze na walkę poprzez wizualizację...
13) fizycznie i psychicznie podbudowana wychodzę sobie na taras pooddychać świeżym powietrzem... (piękne słońce dzisiaj i powietrze orzeźwiające... cudo... wszystko pachnie.. wręcz smakowicie)...
14) przygotowanie śniadania - płatki owsiane, suszone śliwki, morele, do tego olej lniany i utarte jabłko (da się zjeść acz szału nie ma...)
15) przed spożyciem śniadania przygotowanie garści przeróżnych dobrodziejstw mających mnie wzmocnić, uzdrowić.. itd.. itp..., po śniadaniu jeszcze spicie koenzymu Q10 - cel podobny jak z garścią przedśniadaniową ;o)


I na tym etapie jestem od rana... popracuję jeszcze trochę a później kąpiel.. i wyjście w dzionek do biura.. lekarza.. itd.. normalny czas ;o)

Tak mnie dzisiaj ot wzięło na spisanie co też od rana mi zajmuje tyle czasu, że gdzieś mi on umyka raptownie i niespodziewanie... ;o)



Chciałabym zapodać Jonasza Koftę z Bluesem minusem - często każdemu jest na zasadzie nie jest mnie dobrze... nie jest mnie źle... ot średnio jest... No i oczywista być takim przepięknym łabądziem... ;o)

http://www.youtube.com/watch?v=eDCNA17sMok

18 komentarzy:

Maciej Nowotny (Editor) pisze...

Dzień dobry :-)))

jazzowa pisze...

dzień dobry.. :o))))

zygza pisze...

Twój dzień w rozkwicie, gdy ja ledwo przecieram oczy. Ta godzina 4.30 jest dla mnie niewyobrażalna. W związku z tym, nico później, ale z uśmiechem, mówię Ci "dzień dobry". Miłego dnia. aneta

Anonimowy pisze...

Ojej jak Ty wczesnie rozpoczynasz kazdy dzionek, a ciekawe o ktorej w takim razie go zegnasz...

te wszystkie medytacje i rytualy, fajnie tez lubie, ale nawyku nie nabralam, zaczelam i skonczylam bo nie potraflam sie dobrze zrelaksowac i mialam wrazenie, ze to mnie nic nie dalo! Zostawilam wiec...

Chcialabym zapytac i nie wiem czy moge, jesli uznasz to pytanie za wscibskie to nie odpowiadaj, chcialabym o wegetarianizm zapytac, czy jestes wegetarianka?

A teraz pozdrawiam zyczac milego dnia i kolejnego cudownego poranka przy zielonej herbacie!

jazzowa pisze...

Zygza... fakt... o tej godzinie - tj 15:28 jestem już nieco śnięta... potrzebuję chwilki w pozycji poziomej
Dzień dobry :o)) miłego dnia i Tobie... :o)

*******************

Wildrose... chyba po tacie mam to zamiłowanie do porannego wstawania...
Dzionek żegnam różnie... wczoraj tuż po północy...
Staram się medytować.. lubię to... trochę schodzi z człowieka pary...

Nie jestem wegetarianką.. aczkolwiek coraz bliżej jakby do tego... z mięsa mogę zrezygnować.. tzn tak mi się wydaje.. (wędlin nie jadam już jakiś czas...)... natomiast z ryb chyba nigdy..
Bardzo lubię kuchnię śródziemnomorską...
Natomiast moje dziecię od kilku miesięcy zarzuciło jedzenie mięsa...
I tak coraz mocniej myślę o przejściu na jej stronę w temacie mięsnym... a raczej bezmięsnym...

pozdrawiam również..
:o)
*********************

Anonimowy pisze...

Dziekuje :)
A zapytalam bo i ja coraz rzadziej siegam po mieso... takze ryby lubie i wszelakie owoce morza, a wedlin nie jadam od dawna a mieso czasami drobiowe... i mysle o wegetarianizmie, ale nie powiem jeszcze czasem zwycieza apetyt na cos miesnego!
Ale Ty chyba jednak nie powinnas na razie o tym myslec! Tak sadze...
Dobranoc :)

M. pisze...

Jazzowa jesteś WIELKA , co tam łabądż (nawet z elastyczną szyją !) przy Tobie ; odpadłby w połowie Twojej porannej 15-ki... Nie umiem tego wyjaśnić -gdy czytałam jak zaczynasz dzień zaczęła mi się śpiewać w duszy piosenka Prońko "Małe tęsknoty" , znalazłam ją póżniej na You Tube - nadal pasuje i nadal nie umiem tego wytłumaczyć... Za oknem słyszę żaby -choć do jeziora spory kawałek , lubię takie letnie noce .Życzę udanego poranka w towarzystwie Wojciecha Manna (już piątek)i pozdrawiam , pełna podziwu M. Misza coś tam mruczy o Tofiku ale przyjażnie...

Anonimowy pisze...

Witaj,
i ja lubię te poranne rytuały....Pozdrawiam baaaardzo serdecznie...:)))

jazzowa pisze...

Wildrose.. czyli gusta kulinarne mamy podobne - tak myslalam - czytajac co proponujesz do przygotowania :o)...
Ja na razie wlasnie rowniez zaliczam wpadki miesne.. ale powoli.. kto wie..
Natomiast czytajac o diecie przy raku.. a i diecie pozwalajacej go iniknac - mieso jest wymieniane jako jeden z produktow, ktory nalezaloby wykluczyc... zostaje wlasciwie tylko drobiowe i to z wiadomego zrodla... najlepiej drob co to sobie wygrzebywa cos z ziemi... lazi po trawce itd.. ;o)
*******************

M. - no teraz to mnie zawstydzilas... aczkolwiek zgadza sie.. po sterydach - jestem wielka.. ;o)... ale ufam, ze skoro to byla ostatnia ich porcja to wroce do czlowieczych rozmiarow... ;o)..
hmm... ale to dobrze, ze tak nastroila Cie ta moja 15tka ;o)...
Faktycznie dzisiaj Mannek... i to jest to co naprawde lubie w piatkowych porankach..
Tofik najedzony juz.. wiec odmrukuje leniwie... ;o)
******************

jazzowa pisze...

Witaj Zuzanna... :o)))))))))
Jest jakas sila w tych porannych rytualach... :o))
pozdrawiam... :o)))))

***************

Bena pisze...

Odkąd jestem na L-4 moje poranne rytuały przeciągają się w nieskończoność, to co zwykle robiłam w pół godziny robię w 2. No ale sama przymiarka do łyknięcia wstrętnych tabletek trwa z pół godziny. Pozdrawiam

Anonimowy pisze...

Ano drob i ryby! To dobrze, ze nie trzeba koniecznie miesa innego rodzaju, ja tez nie lubie, a moze nie jest tak, ze nie lubie, ale czuje, ze z trudem moj organizm trawi mieso. A to nie sprzyja dobremu samopoczuciu.

Pewnie troche czytasz o zasadach zywienia tego dobrego... i znasz rozne diety ja tylko podpowiem to tak na wszelkie bhp...gdybys nie slyszala, jest taka dieta Gersona! Jesli nie slyszalas i nie znasz to ja tylko podpowiadam - poczytaj koniecznie!

Na tej diecie bazowala dr Ewa Dabrowska wprowadzjac swoja diete owocowo-warzywana do leczenia roznych ludzi z roznych chorob w swoim szpitalu. Kupilam ksiazki dr Dabrowskiej i zaczelam sie wg jej przepisow i zalecen zywic jakis czas temu i po niej czuje sie swietnie, choc nic mi nie jest to okazalo sie, ze po tej diecie poczulam sie w ogole jak nowo-narodzona.
Do tej pory co jakis czas stosuje te diete dla oczyszczenia organizmu!
Ona nie jest dla Ciebie tak mowi dr Dabrowska, ale niektore jej elementy chocby warzywa bez chemii, bez soli a jesli solimy cos to tylko sola naturalna, warzywa i owoce jemy calkiem swieze bez konserwantow, to wazne.
No i podstawa: kapusta kiszona albo ogorki i czosnek!
Poczytaj, chyba, ze juz znasz...
to tak a propos zywienia, bo wiem, ze to teraz bardzo wazne dla Ciebie!

Milego spokojnego weekendu :)

jazzowa pisze...

Bena... ja niby również L4 - ale to tylko z etatu... z działalności się nie da... no i dobrze - jednak lepiej mieć tą łysawą łepetynkę czymś zajetą...
Ale masz rację... tabletki nie budzą entuzjazmu... ;o)

********************

Wildrose... czytałam o diecie Gersona... nawet nabyłam książkę... tylko, że ona jest cholernie rygorystyczna... Pewne rzeczy staram się przerzucić na swoje warunki... jednakowoż - może mam zbyt mało chęci w sobie ku temu - nie byłabym w stanie poddać się temu w 100%.
staram się wyważyć pomiędzy tym co proponuje Garison i tym o czym pisze dr David Serva-Schreiber w Antyraku...
O dr Ewie Dąbrowskiej czytałam... ba - moja mama była u niej w ośrodku przez dwa tygodnie.. Zachwycona wróciła, nawet w domu przez 2 tygodnie stosowaliśmy tą dietę (to było rok temu)... Dużo lepiej się wszyscy czuli... Myślę o tym - by jak już będę po operacji i naświetlaniach, żeby skonsultować się tam czy nadawałabym się na turnus...
Bardzo Ci dziękuję, że pomyslalas by o tym napisac do mnie... I jezeli cokolwiek przypomni Ci sie lub uslyszysz o czyms.. bede bardzo wdzieczna jak mi napomkniesz...
bardzo Ci dziekuje.. :o))))
Tobi rowniez pieknego weekendu.. :o)))

emka1216 pisze...

Nie potrafię tak jak Ty skoro świt, ale jedno mamy wspólne również rano piję siemię i łykam różne. A potem pędzę do pracy. Mimo wszystko zawsze wolałam jak swoje utwory śpiewał Kofta, nie ujmując artystycznym wykonaniom. Kocham jego wykonanie "Koniec dnia czerwonym pachnie winem". No może jeszcze Banaszak?...

M. pisze...

To i ja coś dorzucę- moja mama od 12-tu lat pije kanadyjskie zioła ESSIAC .Diagnoza była zła-nieoperacyjny,złośliwy,na płucach ;obok swojego leczenia(chemia i naświetlania) pani onkolog wyraziła zgodę na te właśnie zioła.Mija 12 lat, mama w dobrej formie (mieszka sama),zioła nadal jej kupuję a z panią doktor spotyka się raz w roku.Jedynym dystrybutorem w Polsce jest Vol-Mal w Częstochowie.Zamawiam telefonicznie,płacę przy odbiorze.Tel.do nich 34 3610042(w dni powszednie). Dwa wolne dni , chce się na słońce ale gorąc taki, że wybrałam książkę w domowym zaciszu . Misza "dogorywa" po obiadku... Pozdrawiam M.

jazzowa pisze...

M. - dziękuję za tą informację... po operacji i naświetlaniach poczytam sobie więcej :o))).
na razie tyle różńych specyfików łykam, że wolałabym nic dodatkowego nie dorzucać..
Ale poczytam sobie i pewnie później dorzucę sobie i to.. :o))
Na tą chwilę obecną podrzucę tą myśl znajomej - zaczęło jej się podobnie jak u mnie.. niestety ma przerzuty na kości... jest ciężko..
pozdrawiam
Ja niestety słońca muszę unikać.. ale dzisiaj nalałam wodę do basenu.. ciekawa jestem jak przyjdzie brat z rodziną.. jak maluch się ucieszy.. :o)))

********************

jazzowa pisze...

Emka... siemię to podejrzewam, ze powinien kazdy obywatel spijac..
Co do Kofty.. rowniez najbardziej lubie jego wykonujacego swoje utwory... Ale faktycznie Hania robi to bardzo pieknie... Samba przed rozstaniem to utwor stworzony dla niej...

Anonimowy pisze...

Dopoki te chemie stosujesz nie mozesz zadnej diety stosowac...z tych ograniczajacych, poczekaj troche az dojdziesz do siebie :)
Ale nie znaczy, ze masz sie truc jesc mieso, konserwanty i rozne takie... tu musisz uwazac, zeby sobie tej chemii nie dokladac i starac sie jednak jesc artykuly swieze i jak najmniej przetworzone!