niedziela, 8 sierpnia 2010

Chopinada...

Tak dużo teraz różnych wykonań Chopina... bardzo często na jazzowo....
I tak przyszła do mnie płytka Leszka Możdżera i jego wariacje w temacie Chopina...
Czyż nie piękne?
Tak przy okazji tej płyty zatęskniło mi się mocniej za tym panem... porzuciłam go jakoś w zapomnienie... hmmm... wspaniale się do niego wraca.... może kiedyś uda się pójść na taki koncert?.... wspaniale byłoby na duet z Larsem Danielssonem... hmm. .dane było mi tylko ogladać ich w TV...



A co u mnie...
Od czwartku w domu... czuję się nieźle... coraz mniej boli... :o)))
W szpitalu nie było tak źle... oczywiście lęk w poniedziałek przed operacją.. ale zasnęłam szybciej niż pomyślałam.... a później było już z dnia na dzień coraz lepiej...
Przy tym odwiedziny bliskich... i Przyjaciela, którego nie widziałam już znaczny czas... Nawet nie dał mi odczuć nieatrakcyjności wyglądu... hmm... jak to Przyjaciel... Rozmawiało się bardzo dobrze... po wizycie dużo wspomnień... i ciepła... Czasami człowiek podejmuje bardzo głupie decyzje... no ale cóż.. czasu cofnąć się nie da... hmmm.... jakoś mi się ciepło zrobiło na duszydle..
ech.... idę sobie posłuchać Możdżera....

8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Witaj Jazzowa. Ciesze sie, ze jestes w dobrej formie. Trzymałam kciuki podczas Twojego pobytu w szpitalu i bardzo wierzyłam, ze będzie dobrze.
A jak chodzi o muzykę - ja także uwielbiam Obu Panów - Szopena jako twórcę i Możdżera jako odtwórcę. Zaraz posłucham kawałka, który zamieściłaś. Pozdrawiam. Ewa

Anonimowy pisze...

Jeszcze wracam do Możdżera. Polecam Ci płytę, o której mowa tutaj. Posiadam ją i jestem przeszczęśliwa. Ewa
http://www.empik.com/makowicz-vs-mozdzer-at-the-carnegie-hall-adam-makowicz-leszek-mozdzer,244228,muzyka-p

emka1216 pisze...

Dzięki Tobie i Możdżerowi zaczynam nowy tydzień wyciszona i spokojna. Dziękuję

M. pisze...

Właśnie wróciłam i -jak zwykle- prawdziwy balsam na duszę od Ciebie. Po pierwsze , że wracasz do sił , po drugie , że Chopin wg Możdżera (po weselnym muzykowaniu to miód na duszę). Chociaż w Łodzi było klimatycznie- po ślubie w pabianickim muzeum przyjęcie i nocleg w Revelo (myślałam sobie , że może kiedyś siedziałaś w ich ogródku przy kawie...). Potem jednak szybko- z krótką przerwą na wygłaskanie Miszy-na drugie wesele w komornickim pałacu (wielkopolska)! Dlatego zacisze Twojego bloga tak mi dzisiaj duszę ukoiło . Dzięki Jazzowa . A na głupie decyzje rady nie ma , dobrze jak -mimo tychże- ciepło udaje się ocalić . Serdeczności M. Misza trochę obrażony , że był sam ale dla Ciebie mruczy z radością

Krzysztof pisze...

No to świetnie, że już jesteś w domu. Najgorsze masz już za sobą. Otul się teraz ciepłą kołderką i dobrym jazzem. :)

Anonimowy pisze...

Witaj Jazzowa :) Ciesze sie, ze ok, ze sluchasz muzyki, ze juz zapomnialas o bolu! No i z ta Przyjaznia to juz tak jest, ze jak ona ta Przyjazn jest prawdziwa, to kazda burze przetrwa, nawet kaprysy fochy i takie tam babskie marudzenia! Fajnie, ze jest!!!
Jak najrychlejszego wyzdrowienia zycze :)

Anonimowy pisze...

Witaj, tym opisem zrobiłaś mi smaka na Możdżera i Chopina. Poszukam sobie w sieci nagrań. Pozdrawiam mrucząco...;)

jazzowa pisze...

Ewa... płytki zazdroszczę :o)... nabędę również... bo zaiste słucha się świetnie...
dziękuję za kciuki... :o)

********************

Emka.. to miło mi, że znalazłaś coś tutaj na dobre wejście w dzień... :o)

**********************

M. kiedyś faktycznie siedziąłam w Revelo... :o))))))... okrutnieś się rozchasała weselnie... ;o)
Miszy ugłaskania.. Tobie uśmiech... :))

*************************

Krzysztof... tak właśnie staram się otulać... :o)... również mam nadzieję, że co najgorsze za mną....

********************

Wildrose... pewnie, że najważniejsze, że jest.. :o)... a że niejedno musi przejść to takie życie już.. a może przez to jest wartościowsza.. kto wie... :o)
pozdrwiam ciepło Kaszubko.. :o))

********************

Zuzanna... szukaj bo warto.. :o)).. i smakuj sobie... :o)

********************