poniedziałek, 27 października 2008

sen miał uprzejmość iść precz...


I tak sobie siedzę z Dyźkiem na kolanach... wszak jego ulubionym zajęciem jest wgramalanie mi się na kolana w chwili kiedy siadam za biurkiem... Mam tendencję do siedzenia "po turecku" na fotelu... co wg mego kota czynię by jemu umilić życie...
Weekend był niezwykle miły.... Szczecin przybył do Łodzi... więc od piątku do niedzieli oddawaliśmy się byciu z sobą... Szwędanie się bez pośpiechu... odwiedzenie już wcześniej upolowanej knajpki serwującej sushi... (ależ to jest cudo smakowe... acz spożywanie pałeczkami jest wysoce ciekawym przedsięwzięciem...).... Galeria Łódzka odwiedzona jedynie w celu nabycia najnowszej płytki ACDC... (obydwoje jesteśmy w równym stopniu "fanatykami" zakupów... czyli EMPiK... kawa i ucieczka z domu uciechy zakupowej...)... kino i "Elegia"....chwila zadumy nad dojrzewaniem niezależnie od wieku.... wieczory przy winie... rozmowy... ot bycie ze sobą... na wyciągnięcie ręki... zasięg zapachu... Dobrze było... podładowałam akumulatorki... mam nadzieję, że na jakiś czas wystarczy....
hmm... może ja również dojrzewam z opóźnieniem... na pewno do związku...
No nic.. trzeba wykorzystać bardziej sensownie niemoc w temacie spania... popełnić kąpiel.. podjechać do biura wcześniej... podciągnąć pracę...
A po pracy aerobik lub step (zależnie od nastroju i gotowości czasowej) z dziewczynami mymi... i pogaduchy po...

stuk kawą... i czas na poranne rytuały...

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Stuk kawusią i to nie jedną...;0)

jazzowa pisze...

:o)