niedziela, 3 kwietnia 2011

sezon tarasowy uważam za otwarty

Pierwsza kawa popełniona na tarasie... w słońcu... przy wtórze rozskowronionych ptaków kalibru przeróżnego...
Cudnie było... :o))))))))))))))))))
I to jest piękne.. a takie chwile bezcenne.... Duch mi się wymruczał... ciało dołączyło się...
Chwilo trwaj!!!!!!!!!!
To nic, że człowiek wtarabanił się na taras tuż po wstaniu... to nic, że wyjściowy nie był... najważniejsze jak się ów człowiek czuł...!! a czuł się bosko...!!
I dzisiaj najpiękniej brzmią mi trele ptasie...

11 komentarzy:

Maciej Nowotny (Editor) pisze...

Cudownie! Co prawda tarasu nie posiadam, natomiast było przyrządzane własnoręcznie cappucino z ekspresu, do tego croissant z nutellą, słońce i widok na Wawkę z okna mojej kuchni. Pozdrawiam serdecznie ;-)))

jazzowa pisze...

piękna pogoda... mmmmm...
Dzisiaj praktycznie cały dzień na powietrzu bezpośrednio...
i tak być powinno.. nieprawdaż?

sam pisze...

właśnie wróciłem z Gdańska. Duży sukces mojej pięknej córki. Zaprasam na mój blog, tam relacja z tego konkursu. Myślę, że przed nami już tylko słoneczne dni. Pozdrawiam

jazzowa pisze...

Nie wiem dlaczego nie wchodzą mi komentarze na bloogu.. (u Ciebie)
Masz piękną córkę.. porusza się niesamowicie...
Zachwycająca była nawet idąc po nagrodę...
Sama przyjemność patrzeć na nią..
Musisz byc niesamowicie dumny

sam pisze...

jestem dumny i szczęśliwy zwłaszcza , że robi to co chce i tylko mogę ją wspierać i chcę

Anonimowy pisze...

...kolejny sezon...
Przypomniał mi się tomik "Polska weranda" Jerzego Ha. z dawnych lektur.Tak w ogóle,a wszczególe-bo i tak bywa-
-pewna impresja sprzed czasu płynącego-
Świt -odrealniony od otoczenia w pewnej w-wskiej miejscowości("której nazwy zapomniałem ,jak na złość"),po dżampezie ,wstaję mijając postaci ,chcące swą formą (bo tresć już dawno ich i z nich odeszła),doczekać maskującego mroku-a tu świt ledwo,co( nie chcę wchodzić w niczyją poetykę ;)),samo wchodzi ,ale -ad rem-wychodzę na werando -taras -dziś pattttio,naczynie ,które cudem się ostało -paruje zamplifikowaną jeżem cafe ( jeż ,to tak ,jak na Piłkarskim Pokerze-odwrócone wspomnienia wczorajszego dnia,będące antidotum na nachalnie domagające się swych praw skutki dnia poprzedniego,skupione na zasadzie grawitacji ..która w tym kraju jeszcze działa w naczyniu o pojemności -wobec,której nie miejmy nadmiernych wymagań-too much of eufemisma :)i...włączyłem sobie niezbyt głośno hit imprezy...
a grali...Stan Getz swym tenorem prowadził piękną Garrottę po jednej z plaż Rio de żaneiro,ona kołysząc swym status quo podążała w stronę Sea,wiatr na tarasie wywiewał z wewnętrza coś na kształt firanki,kiedy Jobim miał swą przygrywkę at the piano,żeby potem usłyszeć zmysłowy głos Astrud...i szła sobie "zupełnie bossa i zupełnie nova"...Bossa Nova-polecam cd zespołu Łyczacza ptst-z dziewczyną tą samą ,ale w
kilku wersjach...
Pozdrawiam Panią -Pani Jazzowa !

Anonimowy pisze...

A tak btw zapomniałem się podpisać pod ostatnim "wpisem" -co niniejszym czynię -Az

jazzowa pisze...

Sam... i to się właściwie głównie liczy.. :o)
******************
Anonimie vel Az - tak mnie pchnąłeś wpisem swym w klimat bossa nova stojący - że załączyłam płytkę Antonio Jobima...I jak niespecjalnie jestem zachłanną i napastliwą miłośniczką bossanovych brzmień... Tak zapuszczona raz na jakiś czas płytka - sprawia wielką przyjemność...
hmm... ciekawe to imprezy musiały być Stanem Getzem uprzyjemniane...
Łyczacza odsłucham
pozdrawiam Pana... Panie Az

Anonimowy pisze...

"Były maje ,były bzy"
Były imprezyy, były "ptaki przyrody' na tarasie,w dawnem czasie-poleciałem świętym rymem-bywa...Getz/Gilberto ,a właściwie ich 2 nambery zrobiły wtedy -jak mnie pamiat" nie myli furorę na tamtym podmiejskim balecie :)_
była Hellen Humes z LP nabytego w OŚRODKU kULTURKAMPF UND FREUdeNENSliebe Deutsch-Polen w W-wie na Mazowieckiej -były takie placówki, był Joy Division ,The Doors i samotna-ale pamiętna cafe &caro na tarasie :)
dziwne ,maby,ale wrastają w pamięć takie chwile...
Pozdrawiam ponownie :P. J.
Az

jazzowa pisze...

Pamięć chyba upodobanie wielkie ma do zaśmiecania się wspomnieniami wg sobie tylko wiadomego klucza... A to nawet urokliwe na swój sposób jest...

jazzowa pisze...

no i oczywista pozdrawiam
Panie Az...
Prawie jak niejaka kraina... tylko jej było bardziej na O...