Zapęd do ćwiczeń pojawia mi się... ale i zanika.... Mój niedawno miał uprzejmość zaniknąć.. natomiast po dzisiejszym wykończającym makabrycznie dniu pełnym CITów i PITów - nabrałam zapędu do wymęczenia cielesności... Nabyłam niedawno urządzenie, które miało mi w tym już pomóc wcześniej... ale ładnie zaległo w kąciku i tam kwiliło... Nastąpiła jednak ta wiekopomna chwila... Rozłozyłam sprzęt w pokoju... płytkę wrzuciłam do dvd i poszłoooooooo... I wszystko byłoby cudnie gdyby nie to, że umięśniona kobieta na płytce ćwicząc non stop nadawała z uśmiechem szerokim na ustach... ani na chwilkę nie zmieniając oddechu... A ja dyszałam jak smok... baaaaaaaaaa smoczyca.... Prawie, że schodząc z tego padołka dotrwałam do końca.... i ległam... Zaciągnęłam ciało swe do wanny... i dopiero w wannie pełnej gorącej wody poczułam, że moc jest ze mną... i to radosne naprężenie mięśni...
Ciekawam na jak długo tym razem starczy mi zapału... oby jak najdłużej... bo jakby nie było wiosna tuż tuż... a później i lato... może ciało się rzuci gdzieś na piasek... hmm... warto byłoby by wygladało należycie..
Ciekawam na jak długo tym razem starczy mi zapału... oby jak najdłużej... bo jakby nie było wiosna tuż tuż... a później i lato... może ciało się rzuci gdzieś na piasek... hmm... warto byłoby by wygladało należycie..
2 komentarze:
Może będziemy się wzajemnie dopingować?
Możemy spróbować :o)
Prześlij komentarz