Dziewczyny przyjechały.. acz postanowiły zrobić numer.. i kiedy z coraz większym napięciem przyglądałyśmy się z Miśką ludkom wysiadającym z pociągu.. okazało się, że one stoją po drugiej stronie... A pociąg stał i stał.. jak na złość... W końcu w uprzejmości swej ruszył...
No i pojawiły się... dokładnie takie jak na zdjęciach.. :o).... Innana i malutka jej kopia...
I jakoś tak ruszyłyśmy ze sobą bezproblemowo w gościnkę.... jak to mawia jeden mały rudzielczyk onegdaj będący u mnie...
Lato... gorąco... i takich trzech panów siedzących na tarasie i grających.. to byłby odlocik.... Kenny zdecydowanie nie chce się odkleić ode mnie... ;o)... albo ja od niego...
Nic to wypadałoby się przygotować do zajęć z angielskiego... za dwie godziny początek a ja nie przygotowałam nic...
Jeszcze spokojnie dopiję kawę.. stuk...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Ja w sprawie tego lata. Otóż dzisiaj rozpocząłem sezon letni popijając świetną herbatkę w ogródku. Było cieplutko (17 stopni) i milutko słonecznie, tak jak to zwykle bywa w lutym. ;)))
Otóż Krzysztof to lato również i u mnie było z wizytą...
Acz nie zakończyło się kawą tudzież herbatą na tarasie.. czy w ogrodzie... ale spacer w słońcu był po prostu kolejnym cudem świata...
I fakt... jak to w lutym... ;o)
Prześlij komentarz