Głodek.. głód.. głodzisko czegoś mi się odzywa wewnątrz.. łaknienie i parcie na coś... hmm... czyli ma mi się na życie ;o).... Marzyła mi się Toskania w tym roku... jakoś tak całą sobą czuję wielkie chciejstwo by tam być... by pooddychać powietrzem słońcem rozgrzanym... pooglądać winnice.. pospożywać wino... Ideałem byłoby móc pojechać do domu położonego na zboczu obrośniętym winoroślami... z wielkim tarasem... móc usiąść tam w promieniach słońca.. sącząc wino.. z muzyką w tle.... Takie to marzenia mam... I spełnię.. tylko niestety jeszcze nie teraz...
Teraz jestem po pierwszej chemii.. organizm o dziwości mam chyba dosyc mocarny.. zniosłam bez większych problemów.. poza zaprzyjaźnieniem się pierwszego dnia po na chwil kilka z miską.... Trochę jestem słabsza.. ale ogólnie wielka ulga.. bałam się tego jak będę reagowała na chemioterapię.. Przy tym poznałam bardzo fajne dwie kobiety... :o)
Czyli mogę sobie prowadzić życie zawodowe.. lekko przyciszone... ale można ciągnąć... swoje biuro obsłużę... a etatowy kawałek chleba jest na zwolnieniu chorobowym... ale i temu zaradziłam dzisiaj z informatykiem.. mam zdalny dostęp do systemu.. mogę swój dział sprawdzać i prowadzić z zacisza swego domowego... Czyli jak to mawiają.. nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.. Widać organizm potrzebował przystopowania.. Może faktycznie eksploatuję go nadmiernie... bez skrupułów...
I czego by tutaj posłuchać?.. miałam ochotę na coś rozświetlonego słońcem... ale skończyło się na nowym teledysku Sade, który dzięki Jazzava obejrzałam sobie wczoraj... :o)
Prawda, że piękna jak zawsze?
Teraz jestem po pierwszej chemii.. organizm o dziwości mam chyba dosyc mocarny.. zniosłam bez większych problemów.. poza zaprzyjaźnieniem się pierwszego dnia po na chwil kilka z miską.... Trochę jestem słabsza.. ale ogólnie wielka ulga.. bałam się tego jak będę reagowała na chemioterapię.. Przy tym poznałam bardzo fajne dwie kobiety... :o)
Czyli mogę sobie prowadzić życie zawodowe.. lekko przyciszone... ale można ciągnąć... swoje biuro obsłużę... a etatowy kawałek chleba jest na zwolnieniu chorobowym... ale i temu zaradziłam dzisiaj z informatykiem.. mam zdalny dostęp do systemu.. mogę swój dział sprawdzać i prowadzić z zacisza swego domowego... Czyli jak to mawiają.. nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.. Widać organizm potrzebował przystopowania.. Może faktycznie eksploatuję go nadmiernie... bez skrupułów...
I czego by tutaj posłuchać?.. miałam ochotę na coś rozświetlonego słońcem... ale skończyło się na nowym teledysku Sade, który dzięki Jazzava obejrzałam sobie wczoraj... :o)
Prawda, że piękna jak zawsze?
8 komentarzy:
Kiedy całkiem niedawno, jakimś tam prawem powróciłam do czytania Ciebie, wydawało mi się, że to znak. Że wróciłam by wesprzeć Cię dobrym słowem, wspomóc dobrymi myślami. Dziś uświadomiłam sobie, że to nie ja, a Ty właśnie dodajesz mi sił. Twoja moc, spokój, opanowanie... Dobrze, że mam możliwość patrzenia na świat w tym samym czasie co i Ty, a marzenia, oczywiście,że Ci się spełnią... Buziak...
Tak, tak. Marzenia trzeba spełniać, po to człowiek żyje:)
Pozdrawiam!
M
Więc zyczę abyś marzenie szybko spełniła a Sade jak zawsze cudowna...:0)
a właściwie dlaczego nie w tym roku ?
Wszak rok dopiero się zaczął. A jesień w Toskanii może być równie miła, jesli nie milsza od lata. Pomyśl: w Polsce w październiku zaczynają się szarości i słoty, a Ty byś wtedy do słońca pojechała, w nagrodę za chemię, strach, i wszystko inne.
Ja tam trzymam kciuki żebyś tam pojechała jak najszybciej.Bo marzenia trzeba spełniać.
takajedna
tak jak pozostali, podziwiam twoją moc, spokój,odwagę. Pojedziesz do Toskanii, w tym roku, czy w następnym, ona nie ucieknie...,a twoje łaknienie na życie podszeptuje, że wszystko pójdzie pomyślnie...dużo siły!
Hela... no cóż dołki mi się trafiają... bez nich pewnie nie byłabym to ja... niemniej jakoś wypełzywam z nich w miarę rychło.. nie utaplując się w tym zdołowanym stanie jak to ongiś bywało z upodobaniem wielkim... Może człowiek dojrzał?.. ;o) (zapytała z nadzieją w głosie) :o)
buziak...
......................
Mateusz... otóż to... po to się marzy... by spełnić... a kolejnym wyzwaniem będzie zorza polarna.. to też takie marzenie odwieloletnie..
pozdrawiam
....................
Zuzanna.. prawda, że nadal działa? fakt, że brzmi jak dobrze już wyleżone legowisko... ale to i dobrze... wszak taką sie nią człowiek onegdaj zachwycił.. ciekawe co w dalszej części plyty dzieje się...
...................
TakaJedna Katarino... a wiesz, że Katarina pasuje do Ciebie? hmm... masz w sobie coś z Katariny właśnie Kobieto w Poezje ubrana... :o)..
Z tym październikiem to mi zrobiłaś lekki przewrót w głowie... jakoś widziałam Toskanie tak późną wiosną.. tudzież latem... a teraz hmm... no no... faktycznie byłby to piękny prezent na tzw PO...
.........................
Magenka... z tą mocą bywa różnie.. czasami się z niej robi nikczemniutka mocątka.. tudzież niemoc wręcz.. ale faktycznie raczej staram się dusić w zarodku takie stany... Intruz nie może tego zwietrzyć.. ;o) Łaknienie mam wielkie...więc musi, że się spełni...
:o)
...................
Wiecie... człowiek nawet jak ma dużo siły w sobie.. ulepiony jest również z potrzeby świadomości dobrych myśli wokół... dlatego.. dziękuję Wam.. :o))))
Moze Ci sie uda do tej Toskanii wyrwac, mysle, ze warto byloby spelnic swoja marzenia!
Tego Ci zycze no i ogolnie mysle, czlowiek powinien sluchac swojego wnetrza i troszke egoistycznie rozpiescic siebie!
Pozdrawiam :)
Wildrose... otóż to - egoistycznie trochę trzeba równiez podchodzić do życia...
Ufam, że Toskania będzie mi dana... tzn inaczej - sama po nią sięgnę..
:o)
pozdrawiam ciepło...
Prześlij komentarz