Lato w pełni... Miśka już nawet po tygodniowym pobycie na Mazurach... mordkę przywiozła do domku w tonacji a`la cielątko... Smarowanie uskuteczniamy by jak najszybciej skórka wróciła do równowagi...
Zagoniony człek... nawet nie ma czasu by siąść spokojnie.. i skrobnąć słów kilka...
Ale z punktów najważniejszych to "czerwony pasek" dziecięcia mego jak i przeniesienie do biura do lokalu nie budzącego już poczucia pogłębiającej się klaustrofobii... ;o)
Przestrzeń niesamowita... czuję, że oddycham...
Podobne odczucia miałam kiedy przeprowadziłam się z bloku do domu... poczucie wolności dla ducha i ciała...
Teraz rzecz ma się podobnie...
Duża przestrzeń... umeblowanie do tego nabyłam nowe... wszystko ma swoje miejsce.... Trzeba będzie pomyśleć o czymś na pozór "parapetówy".... z powierzchni wnosząc i o potańcówkę można się pokusić ;o)
No ale i tradycyjnie rodzi się myśl w głowie, gdzie by tu ruszyć choćby na urlop pozorowany... ot - nie bójmy się prawdziwych określeń - wydłużony weekend...
I tutaj po prostu nie wiem.. obiecałam córze swej i chrześnicy, że wyruszym jeszcze w lipcu.. ale pomysłu mi brak... Przeprowadzka nadwyrężyła mój finans do granic możebności.. więc zdecydowanie to coś winno mieć charakter oszczędnościowy ;o)
A póki co.. ot.. małe tęsknoty...
I kto mi kawę wypił????????
Zagoniony człek... nawet nie ma czasu by siąść spokojnie.. i skrobnąć słów kilka...
Ale z punktów najważniejszych to "czerwony pasek" dziecięcia mego jak i przeniesienie do biura do lokalu nie budzącego już poczucia pogłębiającej się klaustrofobii... ;o)
Przestrzeń niesamowita... czuję, że oddycham...
Podobne odczucia miałam kiedy przeprowadziłam się z bloku do domu... poczucie wolności dla ducha i ciała...
Teraz rzecz ma się podobnie...
Duża przestrzeń... umeblowanie do tego nabyłam nowe... wszystko ma swoje miejsce.... Trzeba będzie pomyśleć o czymś na pozór "parapetówy".... z powierzchni wnosząc i o potańcówkę można się pokusić ;o)
No ale i tradycyjnie rodzi się myśl w głowie, gdzie by tu ruszyć choćby na urlop pozorowany... ot - nie bójmy się prawdziwych określeń - wydłużony weekend...
I tutaj po prostu nie wiem.. obiecałam córze swej i chrześnicy, że wyruszym jeszcze w lipcu.. ale pomysłu mi brak... Przeprowadzka nadwyrężyła mój finans do granic możebności.. więc zdecydowanie to coś winno mieć charakter oszczędnościowy ;o)
A póki co.. ot.. małe tęsknoty...
I kto mi kawę wypił????????
6 komentarzy:
No to gratuluję nowego metrażu!
A na parapetówkę wpadłbym gdyby to nie było aż tak daleko.
Krzysztof - nawet nie wiesz jak bardzo mnie to cieszy... w końcu czuję się jak człowiek... zdecydowanie duszę się w małych pomieszczeniach...
Co do parapetówki... szkoda, żeś tak daleko.. :o)
I ja bym się chętnie dołączyła, ale brak czasu.:)
ach ten czas.. tudzież niedoczas... choroba jakaś cywilizacyjna... :o)
Ale Bieszczady zaliczyłaś kolezanko.. :o)
Dobrze ze jestes....witaj;))
Zegarmistrz.. dobrze, że i Ty jesteś... :o)
Prześlij komentarz