poniedziałek, 14 lipca 2008

po zapadaniu...

Po opadach powietrze jakby nabrało soczystości... drzewa zieleńsze... Wychodzi człek na taras przeciąga się ... z zachwytem wciąga w siebie zapachy... i smaki unoszące się wręcz wokół...
Cudo...
I tylko ta myśl, że któż to obmyślił ów poniedziałek... na co on komu? ;o)
Gdyby on choć wolnym był.. ale nie.. obowiązki już szczerzą swe kiełki.. ;o)
No nic... powoli.. leniwie poprzeciągam się jeszcze i zbieram w dzień...




hmm... odszedł kolejny wielki... Bronisław Geremek...

4 komentarze:

Zegarmistrzswiatla pisze...

Przezylem i tamten i ten poniedzialek, i mysle ze ty chyba tez;)))
A reszta to juz pestka;)))
Pozdrawiam cie cieplutko gdziekolwiek jestes;)))

Irek P pisze...

taa,....i dzisiaj znowu poniedzialek.Przynajmniej tak mi się wydaje..
Ale gdy piesek zasuwał przez park
ja ,z głową w niebie,widziałem
soczystość poranka,gdzie widać było nieliczne bratnie dusze...

Irek P pisze...

...i jeszcze pozwolę sobie zaprosić:
http://janplaski.blogspot.com/

jazzowa pisze...

Zegarmistrz.... czasami mam wrażenie, że życie to nieustanne poniedziałki ;o)
pozdrawiam równie ciepło...

***********************

Irek byłam na stronce.. wielce fajna...
hmm... i bardzo spodobało mi się to Twoje "Ale gdy piesek zasuwał przez park
ja ,z głową w niebie,widziałem
soczystość poranka,gdzie widać było nieliczne bratnie dusze..."

***********************