Pracę dzisiaj odbyłam w towarzystwie kota... rad wysoce z tego, że coraz częściej w sposób domowy dopełniam swych obowiązków służbowych... - pokładał się za laptopem.. .to tak.. to na wspak... wystawiając co chwila inne swoje części spoza monitorka..
Dowód na to posiadam..
Ale to wszystko nic... jutro będę w stanie wskazującym na odlot z ukontentowania.... Otóż idę na koncert "Pasjans na dwóch" do łódzkiej filharmonii... Jest to koncert Andrzeja Sikorowskiego i Grzegorza Turanua... Grześ jak Grześ... ale Andrzej!!!!!!!!! Jak ja tego faceta uwielbiam.. :o)))))))
Znając jednakowoż obydwóch panów.. ich krakowskość (że tak sobie sformułuje przedziwnie...) domyślam się, że stworzą piękny... klimatyczny wieczór... i tego właśnie nie mogę się doczekać...
Ech.... rozmarzenie posiadam niesamowite na samą myśl.. a cóż dziać się będzie jutro??
4 komentarze:
piękny rudzielec.
Lubię obu - i Grzesia i Andrzeja, ale w duecie chyba jeszcze bardziej. Zazdraszczam.
takajedna-ja
ja też zazdraszczam...bo ja mogę tylko z płyt posłuchać, jakoś się nie składało, żeby udało mi się na koncert pojechać...za daleko wszędzie :)))
A kot musi mieć zielone, prawie seledynowe źrenice...do tej jego cudnej rudości pasowałyby...
Dołączam do zazdroszczących, ech, w mojej dziurze o takich koncertach tylko pomarzyć, ech, dziecinka maleńka, więc na razie do wielkiego miasta jakoś daleko, alle na pocieszenie- na koncertach owych panów bywałam, bywałam, a jakże ;)
Katarina... Ech było czego... fanstastyczny wieczór... :o)
**************
E-ka...oczy zmieniają mu się... zależnie od potrzeb.. ale najczęściej ma miodowe... :o)
*************
Magenka... no to jak bywalaś to wiesz jak było pięknie... :o))))))))))
***************
Jednak zdecydowanie muzyka na żywo ma zupełnie inną wartość... :o)
Prześlij komentarz